Strony

Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 27 stycznia 2013

21. ''- Czy mogę zaprowadzić moją córkę do ołtarza? - zapytał, a ja od razu się na to zgodziłam.''

- Zasłonię Ci oczy - powiedział mój narzeczony gdy byłyśmy już na miejscu. Stawiałam mu opór. - Proszę pozwól - spojrzał na mnie swoimi cudownymi oczyma i od razu mu uległam. Zasłonił moje oczy czarną przepaską. Najpierw poczułam, że dokądś jedziemy, później zaś znajdowaliśmy się w jakimś pomieszczeniu.
- Już kochanie - szepnął i zdjął mi przepaskę z oczu. Byłam zdziwiona, bo przyprowadził mnie do szatni Manchesteru United. Znajdowała się w nim wizażystka, a niedaleko wisiała moja wcześniej zakupiona sukienka. 
- David .. - powiedziałam załamanym głosem i wbiłam swój wzrok w podłogę.
- Kochanie - chwycił mą brodę i podniósł ją ku górze - Za godzinę masz być gotowa. - cmoknął mnie w policzek. Kazał swej rodzicielce mnie upilnować i zniknął za drzwiami.
- Bierzmy się do roboty moje panie - powiedziała wizażystka. Miałam ochotę się rozpłakać, ale powstrzymałam to. Spotkanie Davida zmieniło moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Momentalnie przypomniałam sobie każdą chwilę spędzoną z nim. Za nic w świecie nie oddałabym ich nikomu. Poprosiłam o delikatny makijaż, który w mgnieniu oka został zrobiony. Pani Jenna go wychwalała, ale nawet on nie ukrył mojej brzydoty. W pewnym momencie do szatni weszła moja mama. Była już gotowa na przyjęcie.
- Córeczko - podbiegła do mnie - Jesteś piękna - rzekła.
Nawet nie zauważyłam kiedy pani Jenna i wizażystka wyszły z pomieszczenia.
- Mamo ja akceptuję Rio - powiedziałam zdecydowanym głosem. Na tą wieść mama stała się rozpromieniona.
- Pomogę Ci z sukienką, dobrze? - wzięła ją do rąk, a ja twierdząco pokiwałam głową.  - Stresujesz się? - męczyła mnie pytaniami.
Nasza rozmowa toczyła się aż do momentu przyjścia Davida.
- Nie wiesz o tym, że ujrzenie panny młodej w sukience przynosi pecha głuptasie? - powiedziałam zadziornie i  pstryknęłam go w nos. Spojrzał na mnie z przerażeniem, a ja odruchowo wybuchnęłam śmiechem. - Nic i nikt nie popsuje nam tego dnia. - posłałam mu słodkiego buziaka.
- Gotowa? Idziemy! - rozkazał, a moje serce zaczęło bić jak oszalałe.
 Ścisnęłam mocno jego dłoń. Tak naprawdę nie miałam pojęcia dokąd idziemy i jak to będzie się odbywało. Ufałam mu i czułam, że jest tym jedynym. W głębi dziękowałam Bogu za to, że mam obok siebie tak wspaniałego człowieka. Szliśmy tunelem, a w okół nas było kilkadziesiąt paparazzi, którzy bacznie i uważnie nas nagrywali. Przyznam, że trochę mnie to krępowało. Znałam ten tunel i wiedziałam dokąd zmierza. Nie mogłam w to uwierzyć. Właściciele zgodziliby się na coś takiego? Weszliśmy na stadion. Weszliśmy na Old Trafford. Wszędzie stały świeczniki z zapalonymi świeczkami i bukiety z różnorodnymi kwiatami. Droga była usłana płatkami róż i prowadziła aż do bramki. Nie była ona jednak taka jaką można zauważyć na meczach. Była cała biała i powyklejana naszymi wspólnymi zdjęciami. David puścił mnie i zajął swoje miejsce na ''ołtarzu''. Wiedziałam, że całą drogę muszę przejść sama. Ruszyłam przed siebie, a oczy zebranych skierowały się ku mnie. Stadion był zapełniony. Nie spodziewałam się, że to będzie coś hucznego. Wolałam coś bardziej skromnego, ale cieszył mnie widok tylu fanów Davida. Na stadionie panowała niesamowita cisza, która jeszcze bardziej mnie stresowała. W bramce czekał na mnie David. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładnie. Nigdy nie widziałam go w garniturze. Wyglądał bardzo męsko. Szłam przed siebie. Byłam coraz pewniejsza, a z oczu płynęły mi łzy. Nagle podszedł do mnie Rio.
- Czy mogę zaprowadzić moją córkę do ołtarza? - zapytał, a ja od razu się na to zgodziłam.
Odetchnęłam z ulgą gdy miałam swojego tatę pod ręką. Złapałam się za brzuch i pogłaskałam moją malutką Meggie. Doszliśmy do Davida.
- Oddaję Ci moją córkę - powiedział Rio i wrócił do mojej mamy.
Uśmiechnęłam się do niego i padłam w ramiona Davida. Ceremonia się rozpoczęła. Wszystko przebiegło pomyślnie. Obydwoje przyrzekliśmy sobie miłość na wieki. Po wszystkim podchodzili do nas zebrani, aby nam pogratulować.
- Tylko mi go nie utucz - powiedział Alex z towarzyszącą mu Cathy.

_____
Jest! Udało mi się napisać 21 <3 Dziękuję Wam. Tylko wy trzymacie mnie tutaj i motywujecie swoimi komentarzami! KOCHAM WAS! Nie chcę rezygnować z bloga. Dziękuję Wam za tą wytrwałość.



7 komentarzy:

  1. dobrze, że nie musiałam długo czekać na ten 21.! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już pisałam kiedyś nie lubię piłki nożnej, ale Twój blog owszem.
    Mam nadzieję, że skończy się pozytywnie i ona nie umrze.


    Tymczasem zapraszam na dziesiąty rozdział. http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/
    oraz http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Inna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam ;D chciałam ogłociś iż zostałaś nominowana przeze mnie do Libster Award. Wiecej informacji znajdziesz u mnie na blogu http://sens-istnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. http://the-sky-in-the-limit.blogspot.com/ zapraszam ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe opowiadanie, polubiłam główną bohaterkę. :) Zapraszam też do mnie: https://www.fryzomania.pl/category/lokowki-do-wlosow Może znajdziesz coś dla siebie, naprawdę świetny sprzęt. Polecam! :)

    OdpowiedzUsuń