Strony

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 września 2012

5. '' Strach, a potem szczęście na przemian mieszały się we mnie. ''

Usiedliśmy w kręgu. Ja zajęłam miejsce obok mamy i Vidy. Byłam bardzo zestresowana, ale starałam się opanować.
- Meg, żujesz tę gumę niczym Sir Alex Ferguson - powiedział nagle Rio i wszyscy wybuchnęli śmiechem wraz ze mną.
- Uczę się od najlepszych - odparłam, a wszyscy momentalnie spojrzeli na mnie.
- Chciałem powiedzieć, że Rafael puścił .. bąka - rzucił niespodziewanie Evra,a wszyscy ponownie parsknęli śmiechem. Rafael lekko się zaczerwienił.
- Nieprawda - próbował się bronić, ale to było zbędne, bo chwilę potem musieliśmy otworzyć okna.
Mama ich uspokajała. Chłopacy mieli niesamowite poczucie humoru i byli bardzo otwarci. Czułam się nieco skrępowana tym, że mam słuchać ich problemów, więc postanowiłam wyjść z sali mimo tego, że namawiali mnie abym z nimi została. Chciałam zamknąć za sobą drzwi ale pojawił się w nich David de Gea. Zastanawiałam się dlaczego już stamtąd wychodził. Gdy siedziałam w środku widziałam, że był smutny i zamyślony. Praktycznie w ogóle się nie odzywał. Czy to był prawdziwy David? Nie wydawało mi się. Gdzie ten chłopak, który ukradł pączka w sklepie?
- To Ty jesteś Meg - spojrzał na mnie swoimi oczami.
      One były cudowne. Zatopiłam się w nich. Każdy centymetr jego ciała był czymś wspaniałym. Chciałam go dotknąć. Wystawił w moim kierunku swoją dłoń, abym ją uścisnęła. Patrzył na mnie dosyć podejrzanie. Mogłam mu się wydać totalnie świrnięta, bo nie spuszczałam z niego wzroku. Robiłam to tylko gdy on patrzył mi prosto w oczy. Czułam się wtedy zawstydzona.
- Tak. Ja jestem Meg - uścisnęłam jego rękę, a moje ciało przeszedł dreszcz.
      To było inne uczucie niż zwykle. Strach,a potem szczęście na przemian mieszały się we mnie. Nie docierało do mnie jeszcze to kogo właśnie poznałam.
- Wiesz.. Wyszedłem stamtąd, bo chcę sam na sam porozmawiać z panią psycholog,twoją mamą. To nie jest tak, że mam tajemnice przed kolegami, bo oni o tym wiedzą.. - David zaczynał mi się tłumaczyć.
- Rozumiem - odpowiedziałam i zapadła dosyć krępująca cisza. - Miałam w planach powrót do domu, więc.. - dodałam pośpiesznie.
- Mogę Cię chociaż odwieźć ? - Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam. David chciał mnie odwieźć do domu? To spełnienie najskrytszych marzeń. Zgodziłam się na to i z uśmiechem, jak i również skrępowaniem, wsiadłam do jego auta. Już przy wejściu zaatakował nas tłum paparazzi. Tego najbardziej im, sławnym ludziom, współczułam. Praktycznie nie mieli prywatności. Na początku była krępująca cisza, a w tle leciała delikatna muzyka. Spojrzałam ukradkiem na jego twarz. Znowu był smutny. Dlaczego? Czy miał jakieś powody do tego? Później doszłam do wniosku, że jest tylko człowiekiem i tak jak inni ma prawo do smutku.
- Przepraszam, że zapytam..wiem,że to nie na miejscu i wiem, że kobiet o to się nie pyta.. - zaczął,a ja wiedziałam do czego zmierza.
- W grudniu kończę 16 lat - przerwałam mu. Wiedziałam, że on ma 22 lata. Ale co z tego? Tylko wracałam z nim do domu. Czy to coś strasznego? Po mojej odpowiedzi zobaczyłam na jego twarzy uśmiech. Nieziemski uśmiech, który dodał mi sił na resztę dnia. Dojechaliśmy już pod mój dom. 
- Do zobaczenia - odparł David. Do zobaczenia? Nie wiedziałam co to miało znaczyć, ale odpowiedziałam to samo. Spojrzeliśmy jeszcze na siebie przez moment i nagle Davida już nie było. Na drodze jednak znowu zobaczyłam jakiegoś mężczyznę. Nie miałam wątpliwości, że był to ten sam co wczoraj przy poczcie. Czego on ode mnie chciał? Zaczynałam się go bać, więc szybko weszłam do domu i zamknęłam się na klucz.
 Zaraz po tym usłyszałam telefon przez który omal nie zeszłam z tego świata.
- Czego? - powiedziałam niemiło. Nie miałam pojęcia kto dzwoni, a byłam zdenerwowana. 
- Patrick z tej strony. To co dasz mi się dzisiaj porwać? - zapytał. Porwać? To było dwuznaczne, ale aby więcej mnie nie nękał zgodziłam się na spotkanie. O 17 miał być po mnie i razem mieliśmy wyjść do kina. Została mi godzina czasu, więc od razu poszłam wziąć kąpiel na którą naszła mnie nagła ochota. Ubrałam się w bluzę i legginsy. Angielska pogoda nie należała do wspaniałej, a ja byłam strasznym zmarzluchem. Pukanie do drzwi dało mi do zrozumienia, że jest równa 17. Ten chłopak na pewno by się nie spóźnił. 
- Witam - powiedział, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie, bo moje domysły się sprawdziły. 
 - Cześć - zamknęłam dom i na pieszo poszliśmy w stronę kina.
Patrick pokazywał mi mniej więcej gdzie co jest. Mieszkał tutaj już od roku. Sprawiał wrażenie całkiem fajnego chłopaka. Polubiłam go. Zapominałam o tym, że był strasznie natrętny. Trochę nas łączyło. On również stracił ojca. Obejrzeliśmy jakiś film. W sumie to nie miałam pojęcia jaki. Patrick go wybierał, a mnie strasznie nudził, więc w którymś momencie zasnęłam. 
- Był nudny prawda? - powiedział przy wyjściu Patrick.
- Nie. Ten film był wspaniały. - skłamałam, bo nie chciałam go zranić.
- Szczególnie pamiętam moment gdy zasnęłaś na moim ramieniu. - jednocześnie wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobrze był nudny, ale wygodnie się spało - odparłam.
- Może pójdziemy na jakieś lody ? - zaproponował Patrick. 

______
No i mamy już 5 :) Pewnie w weekend już niczego nie dodam, bo mam występ, lekturę do przeczytania, jeszcze jedną książkę, lekcje, a przede wszystkim MECZ! Jutro gramy z Tottenhamem. Martwi mnie to, że nie ma znowu Vidy przez kontuzję, ale z drugiej strony cieszę się bo uwielbiany przeze mnie Evans nabierze pewności i większego doświadczenia. Ogólnie kontuzje bardzo martwią i mam nadzieje, że kiedyś się skończą. Miłego czytania i miłego weekendu. :3

czwartek, 27 września 2012

4. ''Przepraszam piękna - powiedział.''


      Dojechałyśmy dosyć szybko na lotnisko. Miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam, ale za nic w świecie nie przychodziło mi do głowy o czym. Weszłam do samolotu. Obawiałam się lotu. To był mój pierwszy raz. Czułam jak mój brzuch wariuje. Wzięłam głęboki oddech i razem z mamą zajęłyśmy swoje miejsca. Czemu ona była taka spokojna? Na jej twarzy w ogóle nie było widać strachu, kiedy ja przez niego umierałam. Zazdrościłam jej tego. Matka zajęła miejsce od okna. Wiem, że widoki były wspaniałe, ale mój strach był silniejszy. Od razu wyjęłam swój telefon i zaczęłam słuchać muzyki z błaganiem o sen.
     Obudziłam się gdy informowano, że została ostatnia godzina lotu. Niczego innego bardziej w tym momencie nie pragnęłam. Mamy nie było na miejscu, więc ja tym razem zajęłam miejsce od okna aby chociaż przez chwilę zobaczyć te piękne widoki. Nagle obróciłam się z przekonaniem, że mama wróciła na miejsce.
- Ja tylko na chwilę mamo - powiedziałam odruchowo. To jednak nie było ona. Na miejscu siedział jakiś o 3 lata starszy ode mnie chłopak. Miał dłuższe włosy, które miejscami były podkręcone. Jego twarz promieniała. Kim on był? Nie miałam zielonego pojęcia.
- Jestem Patrick. Miło mi. - powiedział i wyciągnął rękę.
-.. mi niezbyt - odparłam.
- Nie bądź zła Meg. - powiedział, a moje oczy pełne złości powędrowały w jego stronę.
- Skąd Ty znasz moje imię?- zapytałam.
- Twoja mama wiele opowiadała o Tobie. Spójrz do tyłu. - powiedział.
Zrobiłam to. Mój wzrok szukał matki. Gdy ją znalazłam zobaczyłam, że siedzi z jakąś kobietą. Ułożyłam to sobie wszystko.
- To twoja mama?- zapytałam. Czego on ode mnie chciał?
- Tak. Nie mam pojęcia skąd one się znają. - odpowiedział
- Miło mi w takim razie. Przepraszam za takie chamskie potraktowanie - było mi głupio i czułam sie skrępowana.
- Nie ma problemu. - wcisnął mi do ręki jakąś kartkę i odszedł, bo zauważył, że moja mama chce już usiąść na swoje miejsce.Nie otwierałam tej kartki, bo zaraz dostałabym milion pytań. Włożyłam ją do kieszeni i znowu przesiadłam się na swoje miejsce.
      Godzina lotu minęła już w mgnieniu oka. Zamówiłyśmy taksówkę, aby dostać się do naszego nowego mieszkania. Cały dzień byłam zestresowana i podekscytowana. Nie mogłam się doczekać aż przekroczę próg nowego domu. Uciekłam od problemów.To strasznie dziecinne, ale nie potrafiłam inaczej. Ze szczęściem w oczach oglądałam Manchester. To miasto było naprawdę piękne. O niebo lepsze niż na zdjęciach. Szybko dojechałyśmy na miejsce. Dom nie był z zewnątrz jakiś cudowny. Zwykły budynek z wielkimi, pięknymi oknami. To było coś co przykuło moją uwagę. Postanowiłyśmy wejść do środka. Mój pokój był na górze. Miał w sobie coś magicznego. Obok okna było miejsce, aby sobie usiąść i poczytać książkę. Tego mi brakowało w dawnym domu. Takiego mojego miejsca. Gdzie będę mogła płakać i śmiać się. Łóżko wyglądało dosyć staroświecko, ale mnie się to podobało. Bordowy kolor moich ścian był cudowny. Pokój aż się prosił aby urządzić go jak dla typowego fana Manchesteru United. Swoją walizkę zostawiłam na łóżku. Podeszłam do niej mając na celu rozpakowanie. Otworzyłam zamek i moim oczom ukazał się list, który miałam wysłać do Davida. Na śmierć o tym zapomniałam. Jak ja tak mogłam? Zerwałam się i szybko zbiegłam na dół.
- Mamo! Jest tutaj gdzieś poczta? - zapytałam zdenerwowana.
- Tak. Idź prosto od naszego domu, a tam zobaczysz taki fioletowy sklep. Poczta będzie jakiś kawałek dalej. - powiedziała. Zrozumiałam, że to całkiem blisko. Szybko zapisałam na kopercie mój nowy adres i wyszłam z domu.
     Po wielu próbach w końcu dotarłam na pocztę. Wysłałam ten list, ale mimo to miałam wielkie wyrzuty sumienia. Wychodząc zauważyłam kogoś znajomego. Jakiegoś mężczyznę, którego na pewno znałam i z którym miałam do czynienia. Nie zawracałam sobie tym głowy i wróciłam do domu. Mamy w nim już nie było. Na stole zauważyłam kartkę :

'' Wrócę późno. Poszłam zobaczyć nową pracę. Nie czekaj na mnie ''

Poszła do pracy i nie zabrała mnie ze sobą? Byłam zła, ale dalsze rozmyślanie przerwał mi telefon.
- Tak? - powiedziałam. Nie miałam pojęcia kto do mnie dzwoni.
- Cześć Meg. Z tej strony Patrick, kojarzysz? - odruchowo sięgnęłam do mojej kieszeni. W spodniach miałam kartkę na której był podany numer telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Był ten sam.
- Yhh.. Tak kojarzę. Rozmawialiśmy 2 godziny temu. Nie mam sklerozy. - odparłam. Skąd on miał mój numer?
- Masz dzisiaj wieczorem czas? Może poszlibyśmy do kina? - zapytał.
- Wiesz co dzisiaj jestem zmęczona i nie dam rady. Może innym razem. Pa. - rozłączyłam się. Czego on ode mnie chciał? Był strasznie natrętny. Zrobiłam sobie herbatę i poszłam do pokoju aby rozpakować się już do końca.
      Około 22 usłyszałam jak matka wróciła z pracy. W piżamach pędem do niej pobiegłam.
- Maaaaaamo! Opowiadaj mi. - powiedziałam. Byłam strasznie ciekawa. Chyba to nic dziwnego? Ona pracuje z moimi Diabłami, których ja mogłam widywać tylko w telewizji. To szaleństwo. Miała styczność z Mistrzem Fergusonem.
- Lepiej być nie może. Jutro mam z chłopakami pierwsze zajęcia grupowe. Chcesz w nich uczestniczyć? Powiedziałam, że pragniesz się uczyć w tym kierunku, więc pozwolono abyś była na moich terapiach.- powiedziała, a mi łzy podpłynęły do oczu.
- Mamo jesteś kochana - powiedziałam i rzuciłam się jej na szyje. Od wielu lat nie czułam takiej więzi z nią jaką czułam w tej chwili.
- Położę się wcześniej. Ty też, bo jutro czeka nas dosyć męczący dzień - odparła. Miała rację. Jutro spełnię swoje marzenia. Wiedziałam, że jestem ogromną szczęściarą, bo widziałam jak wiele osób chce chociaż zobaczyć na żywo Czerwone Diabły. Sama do tej pory byłam w ich gronie.

      Ta noc była inna niż zwykle. Minęła strasznie szybko. Pierwsza w nowym domu. Humor mi dopisywał. Zrobiłam się na bóstwo i z mamą pojechałyśmy do pracy. Strasznie się denerwowałam. Wyjęłam gumę i zaczęłam żuć, aby nieco zluzować. Na korytarzu popchnął mnie któryś chłopak z drużyny. Rozpoznałam go. Był to Chicharito. Cudowny meksykanin, o zniewalającym uśmiechu.
- Przepraszam piękna - powiedział. Nie wiedziałam jak na to zareagować, więc tylko się uśmiechnęłam. - Jestem Chicha. Dla znajomych groszek. - powiedział do mnie. On mówił do mnie! Nadal w to nie wierzyłam. Ten człowiek był niesamowity. Cały czas uśmiechnięty.
- Uszczypniesz mnie? - odpowiedziałam, a on o dziwo to zrobił. - Jestem Meggie. Dla znajomych Meg - szybko rzuciłam i uścisnęłam jego rękę.
- Czy Ty nie jesteś przypadkiem córką naszej nowej pani psycholog? - Groszek zadał mi pytanie, ale wołano nas już do sali.
- Tak - zdążyłam jeszcze odkrzyknąć. Nie chciałam, aby to wszystko było tylko snem. Zbyt wiele to wszystko dla mnie znaczyło.
____
W końcu jest ten czwarty! Może jeszcze niezbyt dużo się dzieje, ale nie chcę wprowadzać wszystkiego od razu. Wczoraj grały diabły. Tak,tak tak. Udało nam się ich pokonać 2:1. Przede wszystkim podobał mi się Clev i Buttner. Naprawdę będą z nich goście. Trochę mi źle, bo Fergie nie wpuścił Lingarda ale w porządku. :) W sumie to troche mi też smutno, że tak sie dzieje z Chicharito. Widzę, że walczy i szuka tej formy i ogromnie w niego wierze i nie przekreślam jak co niektórzy. Niebawem czeka nas Chelsea.. Zobaczymy. Tymczasem dziękuję jak zwykle za odwiedziny. Chciałam jeszcze zaznaczyć, że miło by było gdybym wiedziała ile osób czyta tego bloga, więc gdybyście mogli skrobnijcie coś w komentarzu. Mam takie chwile, że chce tego bloga usunąć, także dobrze by było gdybym wiedziała, że mam dla kogo pisać :)

niedziela, 23 września 2012

3. ''Jadę z Tobą,jadę -wrzeszczałam ze szczęścia.''

       Doszło do mnie to, że był to ten sam facet co tamtej srogiej,grudniowej nocy. Wtedy również zmyliły mnie jego piękne oczy. Spoglądając na jego twarz zamarłam. Miał na niej trzy blizny od noża. Pamiętałam dokładnie każdą rysę jego twarzy. Uśmiechnął się w swoim stylu. Nie miał jedynki. Jego uśmiech był przerażający. Chciałam się zapaść pod ziemię. Próbowałam nie myśleć o tamtej nocy. On miał mnie uczyć wf'u ? To był jakiś żart. Ze łzami w oczach wyszłam z klasy wprost do toalety szkolnej. Popatrzyłam w lustro. Wiedziałam, że nie dam rady. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Bałam się, więc weszłam do kabiny. Byłam pewna, że to był on. Słyszałam dokładnie jego kroki. Próbowałam opanować swój oddech. Otwierał każdą kabinę po kolei. Był już koło tej w której się skryłam. Widziałam jego buty. To on. Moje serce momentalnie zamarło. Nie byłam bezpieczna. Otworzył drzwi, a ja zakryłam dłońmi twarz. Tak bardzo pragnęłam żeby to był tylko zły sen. Podszedł do mnie i śmiał się podle tak jak tamtej nocy gdy próbował mnie zgwałcić. Zaczęłam płakać jak mała dziewczynka, której ktoś zabrał zabawkę. Obiecywał mi wtedy, że wróci i tak się stało. Wrócił.
- Nie uciekniesz mi - wyszeptał mi do ucha.
      Zaczęłam krzyczeć. Gdy dobierał się do mnie kopnęłam go w krocze. Strach nade mną górował. To był mój moment, więc pełna sił uciekłam z toalety. Wsiadłam do autobusu cały czas spoglądając czy on czasami też tego nie zrobił. Na moje szczęście nie było go w pobliżu. W domu nikogo nie zastałam. Zamknęłam się w pokoju i położyłam się do łóżka. Wspomnienia wróciły. Najgorsze lata mojego życia znów mi stanęły przed oczami. Chciałam żeby mama wróciła do domu. Musiałam jej powiedzieć, że nie chce więcej chodzić tam do szkoły mimo mojej wspaniałej klasy. Po godzinie leżenia w łóżku zeszłam do kuchni, aby napić się czegoś ciepłego. Moja rodzicielka o dziwo siedziała już w kuchni. Jak ona tam się znalazła? Nawet nie usłyszałam kiedy wróciła z pracy.
- Cześć mamo - powiedziałam załamanym głosem.
- Dobrze, że jesteś musimy porozmawiać - powiedziała - Chcesz herbaty?
- Tak, a to coś ważnego? - Byłam bardzo ciekawa czego ode mnie chciała. Dostałam do ręki herbatę i razem usiałyśmy do stołu.
- Posłuchaj .. Dostałam pracę w Manchesterze. - zaczęła. Na samą myśl o Manchesterze przeszły mnie ciarki. - Pracę jako psycholog piłkarzy Manchesteru United. Wiesz jak bardzo pragnęłam awansu? Mają dać nam również mieszkanie. Chciałam to z Tobą ustalić. Mam nadzieje,że się zgodzisz? - zamarłam. Moje życie w jednej chwili się sypie, a później znowu doznaję nagłego przypływu szczęścia.
-Mamoooooooooooo! Ja się zgadzam. Wiesz, że kocham nad życie Manchester United. Jadę z Tobą, jadę -wrzeszczałam ze szczęścia. -Mamo, on tutaj wrócił .. -nagle zaczęłam płakać. Ona wiedziała o kogo chodzi i tylko mnie przytuliła do siebie mocno. Znowu poczułam jakbym miała matkę. To było wspaniałe.
      Odwzajemniłam uścisk. Nie chciałam żeby mnie puszczała.
- Pakuj się młoda. Jutro mamy wyjazd. - uśmiechnęłam się do niej i kierowałam się już do mojego pokoju. - Poczekaj chwilkę - powiedziała. - W skrzynce było coś dla Ciebie. -W jej ręku pojawił się list. Omal nie dostałam zawału. Odpisał. Chciałam żeby to był on. Niczego bardziej nie pragnęłam. Wyrwałam jej ten list z ręki i pobiegłam do pokoju. Na kopercie było jego imię. To był on. To David. 

'' Meg !
Skoro dostałaś już mój list to należą Ci się spore wyjaśnienia. Był on kierowany do mojej byłej, ale tego akurat się domyśliłaś. Edurne kochałem jak nikogo innego. Zdradziła mnie. Dowiedziałem się o tym dwa dni temu. Ciężko mi. Na treningach mi nie idzie. Nie mogę sobie poradzić. Cały czas o niej myślę. Była wyjątkowa. Chcieliśmy wziąć ślub. Jestem załamany. Dzisiaj Patrice powiedział do mnie żebym się nie przejmował, bo zasługuję na kogoś lepszego. Może miał rację? Dosyć o mnie. Chcę wiedzieć co u Ciebie. Potrzebuję teraz porozmawiać z kimś obcym.

Pozdrawiam
David.''

      Był bramkarzem. Zapewne chodził do jakiejś szkółki. Opisałam mu dokładnie moją historię z dzisiaj. Wylałam na tą kartkę wszystkie swe myśli. Zgodziłam się też ze słowami jego kolegi. Chciałam z nim pisać. Oczarował mnie. Nie miałam czasu, więc zakleiłam kopertę i odłożyłam na biurko, aby przed wyjazdem jeszcze wysłać mu list. Pod łóżkiem miałam walizkę. Zabrałam wszystkie rzeczy z mojego pokoju. List od Davida również. Zamierzałam je pakować do specjalnego pudełka. Nie chciałam żegnać się z nikim z klasy. Nie lubiłam pożegnań. To było zbyt ciężkie. Postanowiłam, że odejdę od nich bez słów. Uznałam to za najlepsze wyjście. Po drugie nie mogłam zjawić się w szkole. Na sam widok tego ''pana'' od wf brało mnie na wymioty. Czas niemiłosiernie leciał. Mama wpadła do pokoju.
- Już się zbieramy - powiedziała do mnie.Wzięłam swoje walizki i z uśmiechem na twarzy poszłam do auta. 

___
3 gotowy! Chcę podziękować za 1000 odwiedzin. Jest mi niezmiernie miło. To dla mnie wiele znaczy. Myślę, że rozdział jest ciekawy. Na pewno w 4 będzie się więcej działo. Ogólnie zacznie się już coraz więcej dziać. Także można śledzić. Dziękuję za komentarze jak zwykle. Miałam dać ten rozdział po meczu z Liverpoolem ale nie mogę się powstrzymać :c

piątek, 21 września 2012

2. ''Nasze spojrzenia się spotkały''

      Obudziły mnie promienie padające wprost na moją twarz. Uwielbiałam to kiedy budziłam się o której chciałam, kiedy wiedziałam, że mogę wykorzystać całe dnie tak jak chcę, ale niestety ten czas dobiegł końca.
 - Pierwszy września - prosiłam w duchu, aby to był sen. Nie chciałam końca wakacji. Chyba nikt go nie chciał. Koniec wakacji to koniec wolności. Nauka na pierwszym miejscu. Szkoda tylko, że co roku tak mówię, a tego nie spełniam. Chcąc - nie chcąc zwlokłam się z łóżka. Wykonałam jak zwykle poranne czynności. Założyłam zwykłą sukienkę. Nie stroiłam się przesadnie. Nie było po co i dla kogo. Moja klasa zawsze była zgrana i nikt nie wyróżniał się z tłumu. Byliśmy w kontaktach brat - siostra. Ostatni rok, aż nie chce się wierzyć jak to wszystko szybko zleciało. Mój wzrok wylądował na biurku, a tuż potem na kopercie którą na nim zostawiłam. Zbliżyłam się i spakowałam ją do torebki z zamiarem wysłania. Nie mówiąc nic mamie wyszłam z domu. Mimo słońca, które rano dawało się we znaki, było czuć już w powietrzu nadchodzącą jesień.
      Jesień to wręcz cudowna pora roku. Wszystko jest kolorowe, powietrze ma specyficzny zapach. Uwielbiam wychodzić wieczorem na spacer zbierając przy tym najpiękniejsze liście. Jesienią wszystko jest prostsze. Przynajmniej było do tej pory.
     W kilka minut dotarłam do poczty. Wchodząc ogarnęło mnie dziwne uczucie. Był to strach. Czego się bałam? Nic złego nie robiłam, a przynajmniej miałam taką nadzieje. Kupiłam znaczek i przełamując się wysłałam w końcu ten cholerny list. Nagle usłyszałam głos zza pleców.
- Źle się pani czuje ? Nie wygląda pani najlepiej. - powiedziała jakaś starsza kobieta.
- Wszystko w porządku, niech się pani nie martwi - odparłam i wyszłam z budynku.
Czy naprawdę aż tak źle wyglądałam? Wsiadłam w autobus, który miał mnie dowieść do szkoły. Ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Coś było ze mną nie tak? Obok mnie siedziała jakaś miła starsza pani. Niedaleko słychać było śmiech dzieci, a na samym tyle siedzieli moi znajomi. Nie chciałam do nich iść mimo tego, że mnie wołali. Pragnęłam tylko jak najszybciej dojechać do szkoły. Po kilku minutach poczułam wstrząs co oznaczało po prostu, że jesteśmy na miejscu.
- Przeżyć ten rok szkolny - odparłam sama do siebie i z uśmiechem na twarzy weszłam do środka.
Mimo, że życie często mi się ''waliło'' ja nadal się uśmiechałam. Nie lubiłam pytań od ludzi typu '' Co się dzieje''? Wolałam wszystko zachować dla siebie. Nikt nie musi wiedzieć o moich problemach. Od razu przywitałam się ze wszystkimi w klasie. Po uroczystym apelu zebraliśmy się w salach z wychowawcą. Jak zwykle każdy opowiadał o wspaniałych wakacjach. A ja co mogłam powiedzieć? Że całe dnie siedziałam w domu, a jeśli wychodziłam to na samotne spacery? Nie wstydziłam się tego, ale z pewnością nikogo to nie będzie interesowało. 
- Drogie dzieci zaczynamy znów ten rok szkolny. Jest dużo zmian. Do naszej szkoły przyszedł nowy nauczyciel od wf. -powiedziała pani.
-O czym ona mówi? Jaki nowy nauczyciel. Super teraz o piątce z wf mogę pomarzyć - rzuciłam do Amy.
Była to moja dobra koleżanka z którą siedziałam na każdej lekcji. Nie była idealna, często się kłóciłyśmy, ale traktowałam ją jak siostrę.
-Oj przestań Meg, może jakiś wyluzowany przyjdzie. -odparła.
-Taaa,wyluzowany - odburknęłam. 
Wychowawczyni dalej coś do nas mówiła, ale zbytnio nie byłam tym zainteresowana. Spisałam szybko plan lekcji i zbieraliśmy sie już wszyscy do domu. 
-Dzieci! Poczekajcie momencik zaraz jeszcze kogoś zawołam - powiedział nauczycielka. 
Co ona znowu wymyślała? Nie wiedziałam o co jej chodzi, ale każdy został w ławce żeby później nie było nieporozumień. Po 10 minutach do klasy weszła pani i kazała nam wstać, tuż za nią pojawił się mężczyzna. Nasze spojrzenia się spotkały. Miał cudowne oczy. Nie mogliśmy przestać się na siebie patrzeć. Doszło do mnie to, że był to ...
______
Jest 2! Mam nadzieje, że całkiem fajnie mi to wyszło. W środę diabły wygrały 1:0. Skromne zwycięstwo na początek, wierzymy, że będzie lepiej. ''Ciesze się'' w sumie, że karny nietrafiony. Nie lubię goli z karnych,naprawdę.W niedziele czeka na nas Liverpool. Myślę, że wygramy. Co Liverpool gra w tym sezonie to padaka, ale w sumie piłka nożna jest nieprzewidywalna. Ja wierzę, że te 3 punkty powędrują na nasze konto. Mam nadzieje, że zaskoczyłam Was trochę tym rozdziałem. Dziękuję za szczere opinie i tyle osób które tutaj zaglądają. Do następnego :)

wtorek, 18 września 2012

1. '' Tak bardzo chciałam,żeby ten list był od Alexa.''

Z koperty wyjęłam kartkę. Była schludna. Zaczęłam więc czytać :
''Droga Edurne' 
- Edurne? Jaka Edurne? -pomyślałam - Ktoś pomylił moje imię? Przecież nazywam sie Meggie. - Nie rozmyślając nad tym dłużej wróciłam do czytania. Zaczęłam od początku.

''Droga Edurne.
Piszę do Ciebie, bo nie wiem dlaczego to wszystko potoczyło się w taki sposób. Czy nie czułaś się przeze mnie doceniana? Robiłem dla Ciebie wszystko. Obiecywałaś mi,że mnie kochasz. Mam więc rozumieć, że skończyłaś tylko na słowach? Pomyślałem, że lepiej będzie gdy napiszę list, ponieważ na żywo wiele bym z siebie nie wydukał. Znasz mnie przecież. Wiem, że gdy ktoś odchodzi z naszego życia to trzeba pozwolić mu na to, bez płaczu, bez słów lecz ja tego nie potrafię. Nie potrafię wymazać tych wspaniałych 3 lat mojego życia z Tobą. To wszystko przez moją karierę? Mówiłaś, że uwielbiasz mecze, uwielbiasz gdy łapię piłkę, gdy wyciągam ją z bramki. Kłamałaś? Jak mam zapomnieć o kimś kto dał mi tyle radości? Możemy się spotkać. Zadzwoń jeśli znajdziesz dla mnie czas. W razie gdybyś usunęła numer: 788######.
 
Twój David.
Twój?''

      Tak bardzo chciałam,żeby ten list był od Alexa. Wszystko to co napisał, ten rzekomy David, było opisem mojej sytuacji. Czy to jakiś chory zbieg okoliczności? Nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Tajemniczy list od chłopaka którego nie znam. Jak ktoś mógł pomylić adres? To niedorzeczne. Mimo to na kopercie znajdował się jego adres.
-A może powinnam mu odpisać?-pomyślałam. Nie chciałam wydzwaniać. Z resztą ja uwielbiam pisać listy. Nie wiem dlaczego ten świat tak się zmienił. Wyjęłam z szuflady notes, wyrwałam kartkę.
''Drogi Davidzie'' - zaczęłam pisać. -Drogi? Co ja wypisuję? -mówiłam do siebie. Zgniatałam kartkę za kartką. Nie mogłam napisać dzisiaj nic sensownego. Postanowiłam się z tym przespać. Umyłam się i od razu położyłam się do łóżka. Zegarek wskazywał już północ. Spoglądałam na niego co jakiś czas. Zdawało mi się, że mija godzina, a on wskazywał zaledwie pięć minut.
-Czeka mnie bezsenna noc- pomyślałam. Wstałam z łóżka i po cichu poszłam do kuchni aby napić się czegoś z lodówki. Wracając moją uwagę przykuł jakiś artykuł w gazecie, a szczególnie nagłówek : '' Odpisz mu nim będzie za późno''. Byłam skołowana. Od razu przypomniał mi się list który dostałam.Pędem wróciłam do pokoju i zabrałam się za pisanie. Podobno najwięcej pomysłów mamy nocą. Tak też było w moim przypadku. Dostałam nagłego olśnienia. 

'' Nieznajomy Davidzie''
Na początku chcę Ci przekazać, że list dostała Meggie Lava, a wiem, że minęło się to z Twoim celem. Twój list wspaniale opisuję moją sytuacje. Pomyślisz ''Co mnie to obchodzi?'', a uwierz,że sama nie wiem dlaczego właśnie Ci to piszę. Mówią, że to wy faceci łamiecie nam serca. Po Twojej sytuacji wnioskuję, że tak nie jest. Nie chcę się pakować w Twoje życie, więc życzę Ci tylko żeby Twoja ukochana odezwała się i wszystko wyszło Wam na dobre.

Meggie.

      Nie oczekiwałam, że mi odpisze. Momentalnie poczułam, że robię się nieco senna, więc włożyłam list do koperty i od razu ją zakleiłam. Zgasiłam lampkę i z ulgą położyłam się spać. Tym razem nie było problemów z zaśnięciem. 


__
Z dedykacją dla kogoś komu przeszkadzał brak spacji po kropkach, przecinkach. Lepiej :)?
Rozdział niekoniecznie taki jaki planowałam, jednym słowem słaby. Tak, zaraz będzie '' jak słaby to po co dodajesz''? darujcie sobie. Myślę, że z biegiem czasu będzie tylko lepiej. Jak zwykle dziękuję za komentarze, a przede wszystkim za czytanie. Miło, do następnego <3



niedziela, 16 września 2012

Prolog.


      Życie.Życie jak zwykle mnie zaskakuje.Dziś straciłam wiarę w ludzi.Nie ufam nikomu. Czy to normalne? Nie wiem.Moje życie to jedna wielka tragedia.Może przesadzam,bo przecież inni ludzie mają gorzej? Jak zwykle doszukuje się drugiego dna.Znowu zostaję sama.Sama z tymi problemami.Dzięki Bogu mam jeszcze kota.Dokładnie tak.Kota któremu wszystko mówię.To śmieszne.Ten zwierzak potrafi mnie niesamowicie rozbawić.Muszę zebrać siły,bo przecież muszę żyć.Jest mi strasznie ciężko.On ma teraz ją,ona ma teraz jego,a ja siedzę sama w czterech ścianach. - Napisałam krótko w moim pamiętniku po czym na biurku zauważyłam zapałki. 
-Skąd one się tu wzięły?- pomyślałam ale wzięłam je do ręki. 
Podpaliłam tą kartkę wypełnioną moimi durnymi myślami.Zawsze to robiłam.Najpierw pisałam,marnowałam długopis,a potem to paliłam.W pewien sposób pomagało mi to odreagować.
-Meg,zejdź na chwilę na dół - usłyszałam wołanie mamy.
Z niechęcią zwlokłam się z fotela.Wiedziałam,że zaraz będzie awantura.Schodami zeszłam więc na dół tak jak mnie prosiła.
-Co to za smród? Coś paliłaś? Cały dom śmierdzi! - przewidziałam to,że zacznie krzyczeć.
-Ojej mamo,nieważne. - poszłam do kibla i przyniosłam odświeżacz. - Teraz Ci już pasuje? -zapytałam.
Nie dostałam odpowiedzi tylko jakieś dziwne odburknięcie,co było w jej stylu.Postanowiłam wrócić do swojego pokoju.Z matką nie byłyśmy zżyte.Po śmierci ojca wszystko się zmieniło.Ona się zmieniła.Ojciec nie był ideałem.Pił i bił nas ale mimo to go kochałam. To dzięki niemu pokochałam piłkę nożną.On pokazał mi Manchester United,zawdzięczam mu to.Tak naprawdę to jedyne moje dobre wspomnienie związane z nim.Nigdy nie zapomnę gdy mnie bił,a później musiałam się tłumaczyć każdemu w szkole dlaczego mam siniaki.Było minęło.Od 2 lat nie ma go wśród nas.Od 2 lat mam spokój.Modlę się żeby było mu tam dobrze,a sama tu zakończyłam już ten rozdział w moim życiu.Stałam się dojrzalsza,tak myślę.- zatapiałam się w swoich myślach.Moją ciszę znowu zagłuszyła mama.
-Co znowu?! - wydarłam się niemalże na całą wioskę.
-Szybko chodź tutaj - krzyczała do mnie z dołu. Jakoś za specjalnie mi się nie śpieszyło.Gdy do niej doszłam do ręki wręczyła mi jakiś list.Zrobiłam zdziwioną minę.List do mnie? Przecież z nikim nie pisałam.Nie spodziewałam się tego.Zrobiło mi się jednak ciepło na sercu.
-Nie otworzysz?-zapytała mnie mama,a ja tylko machnęłam przecząco głową i pobiegłam do swojego pokoju.
Byłam strasznie ciekawa od kogo był ten list.Usiadłam na łóżku i rozerwałam szybko kopertę.Widziałam jak drżały mi ręce.Czego ja się bałam?



__

uff nareszcie skończyłam! nie lubię początków,to nie jest moja mocna strona,ale myślę,że nie jest aż tak źle? 
od razu zaznaczam,że opowiadanie nie nawiązuje do mojego prywatnego życia,prócz tego,że jestem fanką Manchesteru United <3
miłego czytania.komentarze mile widziane :) 
do następnego,może już w sobotę? mam nadzieję :3