Dojechałyśmy dosyć szybko na lotnisko. Miałam wrażenie, że o czymś zapomniałam, ale za nic w świecie nie przychodziło mi do głowy o czym. Weszłam do samolotu. Obawiałam się lotu. To był mój pierwszy raz. Czułam jak mój brzuch wariuje. Wzięłam głęboki oddech i razem z mamą zajęłyśmy swoje miejsca. Czemu ona była taka spokojna? Na jej twarzy w ogóle nie było widać strachu, kiedy ja przez niego umierałam. Zazdrościłam jej tego. Matka zajęła miejsce od okna. Wiem, że widoki były wspaniałe, ale mój strach był silniejszy. Od razu wyjęłam swój telefon i zaczęłam słuchać muzyki z błaganiem o sen.
Obudziłam się gdy informowano, że została ostatnia godzina lotu. Niczego innego bardziej w tym momencie nie pragnęłam. Mamy nie było na miejscu, więc ja tym razem zajęłam miejsce od okna aby chociaż przez chwilę zobaczyć te piękne widoki. Nagle obróciłam się z przekonaniem, że mama wróciła na miejsce.
- Ja tylko na chwilę mamo - powiedziałam odruchowo. To jednak nie było ona. Na miejscu siedział jakiś o 3 lata starszy ode mnie chłopak. Miał dłuższe włosy, które miejscami były podkręcone. Jego twarz promieniała. Kim on był? Nie miałam zielonego pojęcia.
- Jestem Patrick. Miło mi. - powiedział i wyciągnął rękę.
-.. mi niezbyt - odparłam.
- Nie bądź zła Meg. - powiedział, a moje oczy pełne złości powędrowały w jego stronę.
- Skąd Ty znasz moje imię?- zapytałam.
- Twoja mama wiele opowiadała o Tobie. Spójrz do tyłu. - powiedział.
Zrobiłam to. Mój wzrok szukał matki. Gdy ją znalazłam zobaczyłam, że siedzi z jakąś kobietą. Ułożyłam to sobie wszystko.
- To twoja mama?- zapytałam. Czego on ode mnie chciał?
- Tak. Nie mam pojęcia skąd one się znają. - odpowiedział
- Miło mi w takim razie. Przepraszam za takie chamskie potraktowanie - było mi głupio i czułam sie skrępowana.
- Nie ma problemu. - wcisnął mi do ręki jakąś kartkę i odszedł, bo zauważył, że moja mama chce już usiąść na swoje miejsce.Nie otwierałam tej kartki, bo zaraz dostałabym milion pytań. Włożyłam ją do kieszeni i znowu przesiadłam się na swoje miejsce.
Godzina lotu minęła już w mgnieniu oka. Zamówiłyśmy taksówkę, aby dostać się do naszego nowego mieszkania. Cały dzień byłam zestresowana i podekscytowana. Nie mogłam się doczekać aż przekroczę próg nowego domu. Uciekłam od problemów.To strasznie dziecinne, ale nie potrafiłam inaczej. Ze szczęściem w oczach oglądałam Manchester. To miasto było naprawdę piękne. O niebo lepsze niż na zdjęciach. Szybko dojechałyśmy na miejsce. Dom nie był z zewnątrz jakiś cudowny. Zwykły budynek z wielkimi, pięknymi oknami. To było coś co przykuło moją uwagę. Postanowiłyśmy wejść do środka. Mój pokój był na górze. Miał w sobie coś magicznego. Obok okna było miejsce, aby sobie usiąść i poczytać książkę. Tego mi brakowało w dawnym domu. Takiego mojego miejsca. Gdzie będę mogła płakać i śmiać się. Łóżko wyglądało dosyć staroświecko, ale mnie się to podobało. Bordowy kolor moich ścian był cudowny. Pokój aż się prosił aby urządzić go jak dla typowego fana Manchesteru United. Swoją walizkę zostawiłam na łóżku. Podeszłam do niej mając na celu rozpakowanie. Otworzyłam zamek i moim oczom ukazał się list, który miałam wysłać do Davida. Na śmierć o tym zapomniałam. Jak ja tak mogłam? Zerwałam się i szybko zbiegłam na dół.
- Mamo! Jest tutaj gdzieś poczta? - zapytałam zdenerwowana.
- Tak. Idź prosto od naszego domu, a tam zobaczysz taki fioletowy sklep. Poczta będzie jakiś kawałek dalej. - powiedziała. Zrozumiałam, że to całkiem blisko. Szybko zapisałam na kopercie mój nowy adres i wyszłam z domu.
Po wielu próbach w końcu dotarłam na pocztę. Wysłałam ten list, ale mimo to miałam wielkie wyrzuty sumienia. Wychodząc zauważyłam kogoś znajomego. Jakiegoś mężczyznę, którego na pewno znałam i z którym miałam do czynienia. Nie zawracałam sobie tym głowy i wróciłam do domu. Mamy w nim już nie było. Na stole zauważyłam kartkę :
'' Wrócę późno. Poszłam zobaczyć nową pracę. Nie czekaj na mnie ''
Poszła do pracy i nie zabrała mnie ze sobą? Byłam zła, ale dalsze rozmyślanie przerwał mi telefon.
- Tak? - powiedziałam. Nie miałam pojęcia kto do mnie dzwoni.
- Cześć Meg. Z tej strony Patrick, kojarzysz? - odruchowo sięgnęłam do mojej kieszeni. W spodniach miałam kartkę na której był podany numer telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Był ten sam.
- Yhh.. Tak kojarzę. Rozmawialiśmy 2 godziny temu. Nie mam sklerozy. - odparłam. Skąd on miał mój numer?
- Masz dzisiaj wieczorem czas? Może poszlibyśmy do kina? - zapytał.
- Wiesz co dzisiaj jestem zmęczona i nie dam rady. Może innym razem. Pa. - rozłączyłam się. Czego on ode mnie chciał? Był strasznie natrętny. Zrobiłam sobie herbatę i poszłam do pokoju aby rozpakować się już do końca.
Około 22 usłyszałam jak matka wróciła z pracy. W piżamach pędem do niej pobiegłam.
- Maaaaaamo! Opowiadaj mi. - powiedziałam. Byłam strasznie ciekawa. Chyba to nic dziwnego? Ona pracuje z moimi Diabłami, których ja mogłam widywać tylko w telewizji. To szaleństwo. Miała styczność z Mistrzem Fergusonem.
- Lepiej być nie może. Jutro mam z chłopakami pierwsze zajęcia grupowe. Chcesz w nich uczestniczyć? Powiedziałam, że pragniesz się uczyć w tym kierunku, więc pozwolono abyś była na moich terapiach.- powiedziała, a mi łzy podpłynęły do oczu.
- Mamo jesteś kochana - powiedziałam i rzuciłam się jej na szyje. Od wielu lat nie czułam takiej więzi z nią jaką czułam w tej chwili.
- Położę się wcześniej. Ty też, bo jutro czeka nas dosyć męczący dzień - odparła. Miała rację. Jutro spełnię swoje marzenia. Wiedziałam, że jestem ogromną szczęściarą, bo widziałam jak wiele osób chce chociaż zobaczyć na żywo Czerwone Diabły. Sama do tej pory byłam w ich gronie.
Ta noc była inna niż zwykle. Minęła strasznie szybko. Pierwsza w nowym domu. Humor mi dopisywał. Zrobiłam się na bóstwo i z mamą pojechałyśmy do pracy. Strasznie się denerwowałam. Wyjęłam gumę i zaczęłam żuć, aby nieco zluzować. Na korytarzu popchnął mnie któryś chłopak z drużyny. Rozpoznałam go. Był to Chicharito. Cudowny meksykanin, o zniewalającym uśmiechu.
- Przepraszam piękna - powiedział. Nie wiedziałam jak na to zareagować, więc tylko się uśmiechnęłam. - Jestem Chicha. Dla znajomych groszek. - powiedział do mnie. On mówił do mnie! Nadal w to nie wierzyłam. Ten człowiek był niesamowity. Cały czas uśmiechnięty.
- Uszczypniesz mnie? - odpowiedziałam, a on o dziwo to zrobił. - Jestem Meggie. Dla znajomych Meg - szybko rzuciłam i uścisnęłam jego rękę.
- Czy Ty nie jesteś przypadkiem córką naszej nowej pani psycholog? - Groszek zadał mi pytanie, ale wołano nas już do sali.
- Tak - zdążyłam jeszcze odkrzyknąć. Nie chciałam, aby to wszystko było tylko snem. Zbyt wiele to wszystko dla mnie znaczyło.
____
W końcu jest ten czwarty! Może jeszcze niezbyt dużo się dzieje, ale nie chcę wprowadzać wszystkiego od razu. Wczoraj grały diabły. Tak,tak tak. Udało nam się ich pokonać 2:1. Przede wszystkim podobał mi się Clev i Buttner. Naprawdę będą z nich goście. Trochę mi źle, bo Fergie nie wpuścił Lingarda ale w porządku. :) W sumie to troche mi też smutno, że tak sie dzieje z Chicharito. Widzę, że walczy i szuka tej formy i ogromnie w niego wierze i nie przekreślam jak co niektórzy. Niebawem czeka nas Chelsea.. Zobaczymy. Tymczasem dziękuję jak zwykle za odwiedziny. Chciałam jeszcze zaznaczyć, że miło by było gdybym wiedziała ile osób czyta tego bloga, więc gdybyście mogli skrobnijcie coś w komentarzu. Mam takie chwile, że chce tego bloga usunąć, także dobrze by było gdybym wiedziała, że mam dla kogo pisać :)
świtnie:) czekam na kolejny XD
OdpowiedzUsuńdziękuję :3
Usuńnie usujwaaj. :c
OdpowiedzUsuńuwielbiam czytać o Meg, jest kochana. :'3
to tylko przejściowe mam nadzieję :)
Usuńdziękuję :3
pewnie, że czytam, świetne ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje :3
UsuńNo i ja nie bardzo wiem, co mam Ci powiedzieć... Ty tak w kratkę. Pierwszy był dobry, drugi gorszy, trzeci dobry, a ten... No jak dla mnie jest kiepsko. Literówki, interpunkcja i znów miałam wrażenie, że lecisz z tą fabułą byle do miejsca, o którym naprawdę chcesz pisać. No kurde!:P
OdpowiedzUsuńRay
ja powiem tak, że nie wiem czy wiele można się po mnie spodziewać. nie piszę wybitnie i jestem tego świadoma. chcę pisać o tym co lubię i dzielić się tym.myślę, że wprawa przyjdzie z czasem :)
UsuńMelduję, że byłam, przeczytałam i skomentuję, jak tylko znajdę siłę ;)
OdpowiedzUsuń<3
UsuńNo nie usuwaj, też uważam że jest świetny. Przez chwilę pomyślałam, że tym facetem spotkanym na mieście mógłby być ten nauczyciel wfu nowy, ale mam nadzieję, że to jednak nie on :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :3 o tym facecie niebawem sie dowiecie :D
Usuńsuuper rodział . ; 33
OdpowiedzUsuń