- Meg, żujesz tę gumę niczym Sir Alex Ferguson - powiedział nagle Rio i wszyscy wybuchnęli śmiechem wraz ze mną.
- Uczę się od najlepszych - odparłam, a wszyscy momentalnie spojrzeli na mnie.
- Chciałem powiedzieć, że Rafael puścił .. bąka - rzucił niespodziewanie Evra,a wszyscy ponownie parsknęli śmiechem. Rafael lekko się zaczerwienił.
- Nieprawda - próbował się bronić, ale to było zbędne, bo chwilę potem musieliśmy otworzyć okna.
Mama ich uspokajała. Chłopacy mieli niesamowite poczucie humoru i byli bardzo otwarci. Czułam się nieco skrępowana tym, że mam słuchać ich problemów, więc postanowiłam wyjść z sali mimo tego, że namawiali mnie abym z nimi została. Chciałam zamknąć za sobą drzwi ale pojawił się w nich David de Gea. Zastanawiałam się dlaczego już stamtąd wychodził. Gdy siedziałam w środku widziałam, że był smutny i zamyślony. Praktycznie w ogóle się nie odzywał. Czy to był prawdziwy David? Nie wydawało mi się. Gdzie ten chłopak, który ukradł pączka w sklepie?
- To Ty jesteś Meg - spojrzał na mnie swoimi oczami.
One były cudowne. Zatopiłam się w nich. Każdy centymetr jego ciała był czymś wspaniałym. Chciałam go dotknąć. Wystawił w moim kierunku swoją dłoń, abym ją uścisnęła. Patrzył na mnie dosyć podejrzanie. Mogłam mu się wydać totalnie świrnięta, bo nie spuszczałam z niego wzroku. Robiłam to tylko gdy on patrzył mi prosto w oczy. Czułam się wtedy zawstydzona.
- Tak. Ja jestem Meg - uścisnęłam jego rękę, a moje ciało przeszedł dreszcz.
To było inne uczucie niż zwykle. Strach,a potem szczęście na przemian mieszały się we mnie. Nie docierało do mnie jeszcze to kogo właśnie poznałam.
- Wiesz.. Wyszedłem stamtąd, bo chcę sam na sam porozmawiać z panią psycholog,twoją mamą. To nie jest tak, że mam tajemnice przed kolegami, bo oni o tym wiedzą.. - David zaczynał mi się tłumaczyć.
- Rozumiem - odpowiedziałam i zapadła dosyć krępująca cisza. - Miałam w planach powrót do domu, więc.. - dodałam pośpiesznie.
- Mogę Cię chociaż odwieźć ? - Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam. David chciał mnie odwieźć do domu? To spełnienie najskrytszych marzeń. Zgodziłam się na to i z uśmiechem, jak i również skrępowaniem, wsiadłam do jego auta. Już przy wejściu zaatakował nas tłum paparazzi. Tego najbardziej im, sławnym ludziom, współczułam. Praktycznie nie mieli prywatności. Na początku była krępująca cisza, a w tle leciała delikatna muzyka. Spojrzałam ukradkiem na jego twarz. Znowu był smutny. Dlaczego? Czy miał jakieś powody do tego? Później doszłam do wniosku, że jest tylko człowiekiem i tak jak inni ma prawo do smutku.
- Przepraszam, że zapytam..wiem,że to nie na miejscu i wiem, że kobiet o to się nie pyta.. - zaczął,a ja wiedziałam do czego zmierza.
- W grudniu kończę 16 lat - przerwałam mu. Wiedziałam, że on ma 22 lata. Ale co z tego? Tylko wracałam z nim do domu. Czy to coś strasznego? Po mojej odpowiedzi zobaczyłam na jego twarzy uśmiech. Nieziemski uśmiech, który dodał mi sił na resztę dnia. Dojechaliśmy już pod mój dom.
- Do zobaczenia - odparł David. Do zobaczenia? Nie wiedziałam co to miało znaczyć, ale odpowiedziałam to samo. Spojrzeliśmy jeszcze na siebie przez moment i nagle Davida już nie było. Na drodze jednak znowu zobaczyłam jakiegoś mężczyznę. Nie miałam wątpliwości, że był to ten sam co wczoraj przy poczcie. Czego on ode mnie chciał? Zaczynałam się go bać, więc szybko weszłam do domu i zamknęłam się na klucz.
Zaraz po tym usłyszałam telefon przez który omal nie zeszłam z tego świata.
- Czego? - powiedziałam niemiło. Nie miałam pojęcia kto dzwoni, a byłam zdenerwowana.
- Patrick z tej strony. To co dasz mi się dzisiaj porwać? - zapytał. Porwać? To było dwuznaczne, ale aby więcej mnie nie nękał zgodziłam się na spotkanie. O 17 miał być po mnie i razem mieliśmy wyjść do kina. Została mi godzina czasu, więc od razu poszłam wziąć kąpiel na którą naszła mnie nagła ochota. Ubrałam się w bluzę i legginsy. Angielska pogoda nie należała do wspaniałej, a ja byłam strasznym zmarzluchem. Pukanie do drzwi dało mi do zrozumienia, że jest równa 17. Ten chłopak na pewno by się nie spóźnił.
- Witam - powiedział, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie, bo moje domysły się sprawdziły.
- Cześć - zamknęłam dom i na pieszo poszliśmy w stronę kina.
Patrick pokazywał mi mniej więcej gdzie co jest. Mieszkał tutaj już od roku. Sprawiał wrażenie całkiem fajnego chłopaka. Polubiłam go. Zapominałam o tym, że był strasznie natrętny. Trochę nas łączyło. On również stracił ojca. Obejrzeliśmy jakiś film. W sumie to nie miałam pojęcia jaki. Patrick go wybierał, a mnie strasznie nudził, więc w którymś momencie zasnęłam.
- Był nudny prawda? - powiedział przy wyjściu Patrick.
- Nie. Ten film był wspaniały. - skłamałam, bo nie chciałam go zranić.
- Szczególnie pamiętam moment gdy zasnęłaś na moim ramieniu. - jednocześnie wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobrze był nudny, ale wygodnie się spało - odparłam.
- Może pójdziemy na jakieś lody ? - zaproponował Patrick.
______
No i mamy już 5 :) Pewnie w weekend już niczego nie dodam, bo mam występ, lekturę do przeczytania, jeszcze jedną książkę, lekcje, a przede wszystkim MECZ! Jutro gramy z Tottenhamem. Martwi mnie to, że nie ma znowu Vidy przez kontuzję, ale z drugiej strony cieszę się bo uwielbiany przeze mnie Evans nabierze pewności i większego doświadczenia. Ogólnie kontuzje bardzo martwią i mam nadzieje, że kiedyś się skończą. Miłego czytania i miłego weekendu. :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz