Strony

Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 11 października 2012

8. ''- Jesteś chora - powiedział - Poważnie chora.''

      Po godzinie rozmowy chłopacy musieli już wracać do swoich obowiązków. Miałam okazję, aby trochę odpocząć. Zamknęłam oczy usiłując się zdrzemnąć. W myślach miałam Davida. Wpadłam na pomysł, aby odpisać mojemu, jak mniemałam dotychczas, listownemu przyjacielowi. Wyjęłam kartkę i długopis.

'' Dlaczego chcesz to wszystko skończyć? Właśnie trafiłam do szpitala. Nie wiem co mi jest. Zemdlałam po odczytaniu Twojego listu. Coś nie tak? Znowu coś się stało? Twoja była się odezwała? Proszę Cię.. powiedz mi. Nie chce żyć w niepewności. Jest mi strasznie źle i smutno. Wracając do domu zawsze oczekiwałam na list od Ciebie. Chcę żeby było tak nadal. Daj mi jakiś znak, że nie jestem Ci obojętna. ''

Nie dokończyłam, bo usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali.
- Zapomnieliście czegoś? - wykrzyczałam, bo byłam pewna, że to groszek i spółka.
- Widzę, że nie jestem pierwszy - moim oczom ukazał się David.
- No twoi koledzy byli o niebo szybsi, ale w porządku - powiedziałam. - Mógłbyś coś dla mnie zrobić?
- Dla ciebie wszystko. Co jest grane? Zrobić ci herbaty? Przesunąć poduszkę? - pytał nerwowo.
- Nie. Spokojnie. Wyślesz to dzisiaj? - podałam mu wcześniej napisaną kartkę.
- Jasne - odparł. W jego oczach pojawiło się skrępowanie.
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Wszystko w porządku. Spotkamy się jutro, bo muszę już lecieć. Odpoczywaj. - odparł i uścisnął moją dłoń w celu pożegnania.
Dlaczego tak szybko? Niezbyt wiedziałam co się stało. Miałam wrażenie, że uczestniczę w jakiejś chorej grze gdzie mam marną rolę. Mimo wszystko nie chciałam brać w niej udziału. Pragnęłam doznać w końcu spokoju.
- Witaj Mee.. - lekarz wparował do sali przerywając moje myśli - Me..g - dokończył. - Jak się czujesz?
- Całkiem dobrze. Wypiszecie mnie dzisiaj? - odparłam.
- Jesteś chora - powiedział - Poważnie chora.
W tym momencie w mojej głowie pojawiły się miliony myśli. '' Poważnie chora'' ? To nie brzmiało dobrze. Uleciał ze mnie cały entuzjazm. Dlaczego, gdy wszystko się układa wspaniale, w pewnym momencie się to psuje? W moich oczach pojawiły się łzy. Wiedziałam, że zaraz dowiem się czegoś o czym wcale nie chcę wiedzieć.
- Białaczka - uścisnął moją dłoń. - Prawdopodobnie zostały Ci tylko 4 miesiące życia - widziałam, że ciężko było mu przekazywać takie informacje. Jak ja mogłam się czuć? Czy ojciec tak bardzo chce mnie do siebie zabrać? Byłam pewna, że moja beznadziejna gra dobiega końca. Cztery miesiące to dużo czy mało? Miałam wrażenie, że to multum czasu, później zaś, że garstka. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Wiedziałam, że nie mogłam pokazać mamie mojego upadku. Nie chciałam żeby miała później, po mojej śmierci, jakiekolwiek wyrzuty sumienia. Nie była niczemu winna. W jednym momencie przypomniało mi się całe dzieciństwo. Wspólne obiady, wspólne spędzanie czasu.. W domu było całkiem inaczej. Byliśmy przy sobie w złych i dobrych chwilach, a później wszystko się posypało. Chciałam żeby w tych ostatnich czterech miesiącach mama dała mi, a ja jej, tyle miłości ile nie dałyśmy sobie dotychczas. W pewnej chwili do sali wparowała właśnie ona.
- Ciicho - powiedziała do mnie i uścisnęła jak najmocniej. Obydwie zaczęłyśmy płakać. Przynajmniej tyle nam zostało. Byłyśmy bezsilne.
- Mamo proszę cię nie mów chłopakom z klubu, że jestem aż tak chora,proszę.. - wydukałam - Nie chcę litości. Obiecujesz, że nie powiesz?
- Kochanie, kocham cię - siedziałyśmy w objęciach przez chwilę.
Lekarz obserwował całą sytuację.
- Dziś cię wypisujemy. Możesz się pakować - powiedział, a ja nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy wręcz odwrotnie. Cały czas w głowie miałam te słowa '' cztery miesiące ''. Chciałam o tym nie myśleć.

       Po kilku godzinach dojechałyśmy do domu. Wchodząc wszędzie było ciemno.
- Mamo ..- zaczęłam.
- NIESPODZIANKA! - krzyknęli wszyscy przerywając mi. Cała drużyna, z Fergusonem i Patrick'iem, niestety Patrick'iem, stali w moim domu.
- Dziś jakieś święto? - zapytałam zdziwiona. Sama nie wiedziałam czy chcę ich widzieć, czy nie chcę.
- Tak, nasza mała wróciła ze szpitala - powiedział groszek i mnie przytulił.
Wiedziałam, że muszę ukryć swój smutek. Nie mogłam rozkleić się przy nich. Moje oczy zaczęły podążać ku Davidowi. Tym razem był na czas. Jego oczy również patrzyły w moją stronę. Wszyscy już się rozgościli.
- Cześć - powiedział do mnie David - List dostarczony - dodał.
- Dziękuję ci bardzo - odpowiedziałam. Miałam chęć posłania mu buziaka, ale doszłam do wniosku, że się boję. On był strasznie zamknięty w sobie, a to mnie jeszcze bardziej do niego przyciągało.
- Co on tutaj robi? - zapytał rozzłoszczony David, a ja od razu wiedziałam o kogo mu chodzi.
- Meg, chodź na chwilkę - mama podeszła do mnie dziwnie spoglądając na Davida. Posłuchałam się jej. Zaprowadziła mnie ona do Patricka.
- Cześć - powiedział - Jak dobrze, że już wyszłaś.
- Fajnie - odparłam. - Możesz mi powiedzieć dlaczego.. - nagle dostałam sms'a. Wyjęłam telefon, choć wiedziałam, że to nie w porządku, i go odczytałam.

            '' Nie widać po Tobie, że wyszłaś ze szpitala. Jesteś tak samo piękna smarkulo. Niedługo się zobaczymy. J.''

Wystraszyłam się. Po inicjale zrozumiałam, że był to Joe. Wspomnienia znowu wróciły. Noc z grudnia ponownie była przed moimi oczami. Spojrzałam na Patricka. On coś ukrywał, a ja byłam tego pewna. Poszłam do swojego pokoju, bo czułam, że zaraz pęknę. Wzięłam kartkę i długopis. Tak, pisałam do Davida. On był moją małą odskocznią od problemów.

'' Cześć.. 
W sumie.. Nikomu miałam o tym nie mówić, ale Tobie mogę. Jestem chora, mam białaczkę. Nie piszę tego po to żebyś się nade mną ulitował. Piszę, bo chcę się wygadać. Facet, który mnie zgwałcił .. napisał mi sms'a. Boję się go strasznie. Póki co nie powiem o tym mamie. Ona i tak ma już za dużo zmartwień. Odezwij się czasem, proszę. Potrzebuję Cię.

Meg.''

Wyszło jak chciałam. Krótko i na temat. Włożyłam w kopertę i położyłam się do łóżka. W szybkim tempie usnęłam. 
      Czułam jakby ktoś mnie całował w czoło. To był słodki pocałunek. Znałam te perfumy. Ocknęłam się. Nie wiedziałam czy to był sen czy tak było naprawdę. Na dole nikogo już nie słyszałam. Głupio postąpiłam. Zostawiłam ich samych z mamą. Spojrzałam ..

____ 
Jest 8 :) Pierwsze co powiem to, że przepraszam za tak długie czekanie. Mam szkołę, ale staram się jak tylko mogę. Mam jeszcze wiadomość.. Ostatnio założyłam twittera, więc można obserwować lub cokolwiek TU.   Twitter nieco się zmienił, ale myślę, że pomału się odnajdę. Nie oceniam tego rozdziału...Pozostawię to Wam. Do następnego :*


12 komentarzy:

  1. kurcze , kurcze , kurcze ♥
    tak się wkręciłam ,że ojejciu , czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. smutne, aż sie wzruszyłam ;c
    Czekam na następny;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie :<
    Za krótkie i za smutne, ale świetne <3
    Chce nastepny szybko :c

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tylko zamelduję, że przeczytałam i że to jest świetne. i no zastanawia mnie, co teraz zrobi David, kiedy odczyta jej list ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać na więcej ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy kolejny ?! <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak bardzo chciałabym podać dokładną datę............ jestem beznadziejna. postaram sie do piątku. OBIECUJĘ!

      Usuń
  7. Ej właśnie, pora na kolejny, ile mam czekać? xD

    OdpowiedzUsuń