Strony

Łączna liczba wyświetleń

sobota, 3 listopada 2012

13. ''- A jest coś między nami? - zapytałam patrząc mu w oczy.''

Nie wiedziałam czy postępuję dobrze, ale jedyne czego pragnęłam to był święty spokój, który miałam przy Chicharito. Tak, był on kimś kogo mogłam nazwać przyjacielem.
- Dziękuję Ci - powiedziałam, gdy weszliśmy do naszego pokoju. Spojrzałam na łóżko. Było jedno. Co teraz? Nie mogłam z nim spać w jednym łóżku.
- Spokojnie mała. Prześpię się na podłodze - rzucił nagle rozumiejąc mnie bez słów.
Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- .. zagrajmy w fifę! - rozkazałam. Co innego mielibyśmy robić?
Groszek przystanął na moją propozycję. Grając cały czas się wygłupialiśmy. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam odreagowania od tych wszystkich problemów. W pewnej chwili usłyszeliśmy jak ktoś do nas puka.
- Ty otwierasz - powiedziałam przeżuwając gumę w buzi.
- No dobra - zwlókł się z fotelu i powędrował w stronę drzwi.
- Kto to? - zapytałam, lecz w pewnej chwili szczęka opadła mi z wrażenia. W pomieszczeniu był już David. - Po co go wpuściłeś? - zapytałam groszka, ale on uśmiechnął się do mnie i wyszedł z pokoju. - Idź do swojej Edurne. Ona Cię potrzebuje - syknęłam w stronę de Gei. Nie potrafiłam nawet spojrzeć mu w oczy.
- To nie jest moje dziecko, przysięgam na Boga - powiedział David podchodząc do mnie i wyciągając ręce w moją stronę. Dałam mu jednak znak, że tego nie chcę.
- Skąd o tym wiesz? - zapytałam. - Przecież nie wymyśliłaby sobie tego. Jeśli to twoje dziecko to chociaż się przyznaj - mówiłam już przez łzy.
- Ona chce zniszczyć to co jest między nami - powiedział przytulając mnie. Darłam się na niego, biłam, ale po pewnej chwili uległam i sama go przytuliłam.
- A jest coś między nami? - zapytałam patrząc mu w oczy.
Na jego twarzy momentalnie pojawiła się wściekłość. Bez słów wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami. Co ja narobiłam? Pobiegłam za nim, ale to na nic się nie zdało.
- Mała, co Ty mu zrobiłaś? - zapytał groszek, a ja się do niego tylko przytuliłam.
- Jestem okropna, zawieź mnie do domu. Proszę..- powiedziałam zanosząc się jak małe dziecko.
Groszek zrobił to o co go poprosiłam. Chociaż nie miałam ochoty wracać do matki to i tak byłam do tego zmuszona. Nie chciałam żeby Hernandez i David wszczynali jakieś niepotrzebne kłótnie.  
      Weszłam do domu tak, aby mama mnie nie zauważyła. Udało mi się. Od razu włączyłam telewizor.

'' Przedstawmy najświeższe informacje z dzisiejszego dnia. Czy Hernandez ma nową dziewczynę? Czy to nie jest ta sama, którą widzieliśmy niedawno z de Geą? Jeśli dalej tak pójdzie to będzie niezła afera''  - usłyszałam we wiadomościach. 

Pokazany był również filmik, na którym było to wszystko dokładnie widać. Kto mógł mi to zrobić? Bezsilnie próbowałam dodzwonić się do groszka. 

'' Szokujący wypadek spod hotelu Brabaz w stronę Manchesteru United. Mężczyzna prawdopodobnie nie żyje. Uległ bardzo groźnemu wypadkowi. Miał marne szanse na przeżycie. Dokładnych informacji dowiecie się państwo o godzinie 22 '' - na wieść o tym z ręki wypadł mi telefon, a serce zaczęło mocniej bić. 

Hotel Barbaz? Przecież wraz z Hernandezem tam byłam. W mojej głowie była tylko jedna myśl - to o Davidzie mówiono we wiadomościach. Drżąc podniosłam telefon z ziemi. Znowu bezskutecznie, ale tym razem do Davida, próbowałam się dodzwonić. Byłam prawie pewna, że to on miał ten wypadek. Miałam złe przeczucia, a David wciąż nie odbierał telefonu. Wybiegłam z domu i wsiadłam w taksówkę. Zapamiętałam adres pod którym mieszkał de Gea. Z nerwów pośpieszałam kierowce. Znowu zaczęłam płakać. Zauważyłam, że coraz częściej się poddawałam. Byłam słaba. Po kilku minutach znaleźliśmy się na miejscu. Wybiegłam z taksówki zapominając o zapłacie, ale nie dbałam o to. Ruszyłam w stronę drzwi i bez dzwonienia otworzyłam je. 
- David ? David jesteś? - krzyczałam biegając jak szalona po domu.
- Co się dzieje? - z łazienki wyłonił się David. Kamień spadł mi z serca.
- Ty żyjesz - rzuciłam mu się na szyję i przytuliłam jak najmocniej potrafię. Był cały mokry, ale najważniejsze, że żył. 
- Ale co jest grane? - zapytał mnie nie wiedząc o co mi chodzi.
Miał rację. Wleciałam do jego domu jak szalona. 
- A pieniądze ? - zapytał taksówkarz śmiejąc się ze mnie. Nawet nie zorientowałam się kiedy wszedł.
- Proszę - dałam mu i zamknęłam za nim drzwi.
- W telewizji mówili, że ktoś zginął w wypadku spod hotelu Barbaz. Byłam przekonana, że to Ty. Jak dobrze. Kocham Cię - powiedziałam zdziwionemu Davidowi i zaczęłam go całować. 
Zrobiłam to, bo nie mogłam dłużej udawać, że mi na nim nie zależy.
- Dlaczego zapytałaś '' a jest coś między nami '' ? - odparł David z lekkim oburzeniem.

__

Jest 13! Dzisiaj sobota, ehh. Mecz z Arsenalem trochę nudny, ale zgarnęliśmy 3 punkty. Chelsea za to zremisowała ze Swansea z czego się cieszę :) Jak tam u was? Jak weekend?

7 komentarzy: