Strony

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 2 listopada 2012

12. '' - To nie powinno.. - zaczęłam, ale groszek przyłożył mi palec do ust.''

Byłam strasznie zaskoczona. Ku naszej stronie kierowała się Edurne. Co ona do cholery tutaj robiła? Łzy stanęły mi w oczach, ale kryłam się z tym.
       Edurne była pewna siebie. Wywnioskowałam to po jej twarzy. Szła do nas zatrzymując wzrok wszystkich chłopaków na sobie. Nagle zaczęłam porównywać ją do mnie. Na miejscu Davida wybrałabym ją. Co gdybym ja tak ściągała wzrokiem chłopców? Nie, to nie dla mnie. Ona miała piękne, zgrabne nogi. Była ubrana w markowe ciuchy. Jej włosy były koloru blond. Uświadomiłam sobie, że przy niej jestem nikim.
       Odruchowo zaczęłam szukać Davida. Gdzie on się podział? Nigdzie go nie było. Ferguson rozmawiał z Edurne. Usłyszałam tylko, że szuka de Gei. Po co? Złość kumulowała się we mnie. Pobiegłam do groszka.
- Gdzie jest David ? - zapytałam ledwo chwytając oddech. - Groszek powiedz mi. Ona tu jest - rzuciłam mu się na szyje z płaczem.
- Chodź  - złapał mnie za rękę, wcześniej porozumiewając się z Sir Alex'em czy może wyjść z treningu.
Biegliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Łapczywie łapałam powietrze. Zorientowałam się, że stoimy tuż przed drzwiami szatni.
- Wejść z tobą? - zapytał nadopiekuńczy groszek.
- Nie, poradzę sobie. Dziękuję - dałam mu buziaka w policzek i weszłam do pomieszczenia.
Nie wiedziałam czy David tam będzie, ale modliłam się, aby tak było.
- Zamknij na klucz - powiedział, strasząc mnie jednocześnie.
Był tam. Siedział pochylony na ławce ze swoją koszulką w rękach. Zrobiłam to o co prosił i usiadłam obok niego.
- Dlaczego uciekłeś? - zapytałam nie chcąc go urazić. Nawet drobne wspomnienie o Edurne wywoływało u niego dziwny wstręt do niej.
- Nie chce jej widzieć. Zawsze wszystko psuje - powiedział zaciskając pięści.
Pocałowałam go bez zbędnych słów. Rozumiałam go. Miał prawo do takiego zachowania. Całowanie nie trwało długo, bo usłyszeliśmy dobijających się do drzwi chłopaków.
- Powiedz jej, że nie wyjdę - poprosił mnie David.
Wstałam i otworzyłam drzwi.
- Nie wyjdzie do Ciebie - powiedziałam z wyrzutem do Edurne.
- W takim razie powiedz mu, że jestem w ciąży - parsknęła i dumna z siebie wyszła.
Wszyscy patrzyli się na mnie. Oczekiwali mojego ruchu, ale ja stałam jak wryta. Mój koszmar się spełnił. Tkwiło w niej jego dziecko. Byłam, więc zbędna, przecież nie zabiorę dziecku ojca.
- Chodź - zabrał mnie stamtąd Chicharito.
Uratował mnie od zbędnych spojrzeń. Chciałam być jak najdalej od tego miejsca. Od Davida również. Nie miałam już sił. Raz układało się pięknie, a później tak nagle to wszystko się sypało.
- Jedziemy - rozkazał groszek.
W czasie jazdy zadawałam mu pytania, choć wiedziałam, że to nie ma sensu. On nie był w tą sytuację zamieszany.
- Jestem chora - powiedziałam wychodząc z auta.
Znaleźliśmy się nad jeziorem. Było tam cicho i spokojnie.
- Wiem mała, wiem. - zapewnił i przytulił mnie groszek. 
Z nadmiaru emocji zaczęłam go darzyć buziakami. Ta chwila nie trwała długo. Znowu nie wiedziałam czego chciałam. Byłam pomiędzy młotem, a kowadłem. Chicharito zjawił się, gdy potrzebowałam pomocy. Nie byłam pewna już niczego.
- To nie powinno.. - zaczęłam, ale groszek przyłożył mi palec do ust.
- Shh.. wiem - powiedział i przytulił mnie.
Znowu mnie rozumiał. Mógłby być moim bratem. Troszczył się o mnie bardziej niż własna matka.
- Zawsze taki był? - zapytałam z ciekawości o Davida.
Cały czas rozmawiałam o nim. Gorszek musiał mieć nerwy ze stali, bo jak długo można tego wysłuchiwać?
- Tak, do czasu kiedy zjawiłaś się ty - odpowiedział uśmiechając się.
Siedzieliśmy w objęciach, ale nie jako chłopak i dziewczyna tylko jako przyjaciele. Opowiedziałam mu całą historię związaną z Davidem. Wszystko od początku. Jednak lubiłam do tego wracać.
- Daj mi rękę - wpadłam na szalony pomysł. - Na trzy biegniemy w stronę jeziora - powiedziałam i tak też zrobiliśmy. Moczyliśmy się w ciuchach wrzeszcząc wniebogłosy.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz ? - zapytałam Hernandeza.
- Jesteś piękna. Gdzie Ty mieścisz w sobie tyle uczuć na raz? - zapytał zdziwiony odgarniając moje mokre włosy z czoła. Milczałam.
Byliśmy cali mokrzy, więc postanowiliśmy pojechać do najbliższego hotelu.

_________
Jest 12!  Co tam u was? Jak święta? :) 
Przepraszam, że taki krótki. 



8 komentarzy:

  1. Edurne ;/ . Wredna sz...a ! ;/ . A poza tym rozdzial jest swietny :) . zawsze chcialam miec takiego przyjaciela.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabiłabym tę cholerną Edurne siekierą... Cudowny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no nieee xD Nie podoba mi się to, że oni jadą do hotelu. Zdecydowanie mi się to nie podoba xD

    OdpowiedzUsuń